14 sierpnia 2014

Thirty Six:"Wyjaśnić mi co? Okłamałaś mnie"

 miesiąc później

*Katherine*

Auto zaparkowałam na parkingu przed cmentarzem. Wzięłam kwiaty z siedzenia pasażera i wysiadłam. Zamknęłam samochód i ruszyłam w kierunku grobu rodziców. Dzisiaj była trzecia rocznica ich śmierci. Bywałam tutaj kilka razy, od kiedy wyszłam ze szpitala, ale nigdy w ten dzień. Niedługo potem znalazłam się przed ich nagrobkiem. Odgarnęłam śnieg z płyty i położyłam wiązankę białych róż. To były ulubione kwiaty mamy. Usiadłam na ławce. Nic nie mówiłam, bo niby co miałam powiedzieć. Tęskniłam za nimi, ale nic nie zwróci im życia. Jednak to nie znaczy, że nie chcę wiedzieć kto to zrobił. Jestem pewna, że nie zginęli przypadkiem. Obiecałam sobie, że znajdę tego bydlaka i osobiście zadam mu taki sam ból, jaki on zadał mnie. Będzie cierpiał, przysięgam.
-Jesteś strasznie podobna do swojej mamy-usłyszałam głos Justin'a za sobą. Nawet nie zauważyłam, kiedy się zjawił.
-Wiem o tym-mruknęłam.On w tym czasie usiadł obok mnie.
-Czym sobie zasłużyłam na twoją wizytę?-czujecie sarkazm?
-To trzecia rocznica, prawda?-zignorował mój komentarz.
-Tak, ale skąd ty to wiesz?-tego byłam bardzo ciekawa.
-Mam swoje źródła informacji-wzruszył ramionami.
-Czy ty mnie śledzisz?
-Ja bym tego tak nie nazwał-Boże, daj mi do niego siłę.
-Bieber, zajmij się swoim życiem-syknęłam. Wkurzył mnie. Nie ma prawa wpierdalać się w nie moje sprawy. Wstałam i skierowałam się do wyjścia z cmentarza. Po drodze natknęłam się na matkę Brian'a. Lepiej już być nie może. Wyczuj ten sarkazm.
-Co ty tutaj robisz?-wysyczała. Nienawidzi mnie, ale na to nic nie mogę poradzić.
-Cmentarz jest dla wszystkich-wzruszyłam ramionami.
-Więzienie też. Właśnie tam powinnaś trafić-teraz przegina.
-Odpierdol się ode mnie-chciałam odejść, ale szarpnęła mnie za rękę.
-To ty powinnaś leżeć na tym cmentarzu.
-Jak widać nie leżę-uśmiechnęłam się ironicznie. Teraz miałam gdzieś, że tam leży chłopak, którego kochałam. To nie miało już znaczenia.
-Jak śmiesz-potem poczułam pieczenie na policzku. Złość strzeliła w moje żyły. Popchnęłam ją. Kiedy upadła na ziemię, usiadłam na niej okrakiem i wymierzyłam jej kilka ciosów w twarz. Z jej nosa wypłynęła krew. Ona zaczęła krzyczeć. Potem poczułam jak czyjeś ramiona ściągają mnie z niej.
-Co ty wyprawiasz?-uniosłam wzrok. Justin. Mogłam się domyślić.
-Co cię to obchodzi-warknęłam.-Nigdy więcej nie podniesiesz na mnie ręki, szmato-syknęłam w jej stronę i poszłam w stronę samochodu. Nie zwracałam uwagi na obelgi, które kierowała w moją stronę, ale tego było za wiele. Może trochę mnie poniosło, ale mam swoje powody. Zawsze, kiedy ktoś mnie uderzy przypomina mi się Brian i to co się działo, kiedy byliśmy razem. Wtedy przestaję nad sobą panować. Wsiadłam do samochodu i odjechałam w stronę domu. Auto zostawiłam w garażu. Na werandzie przed domem siedział Louis.
-Co ty tu robisz?-zdziwiłam się.
-Czekam na ciebie-uśmiechnął się. Nie zorientowałam się, kiedy mnie przytulił. Potem podniósł mnie do góry i zaczął okręcać.
-Louis, co ty wyprawiasz?-krzyknęłam przez śmiech. W końcu postawił mnie na ziemi. Na jego twarzy widniał uśmiech.
-Matko, Kathy, dziękuję ci-znowu mnie przytulił.
-Uspokój się-odepchnęłam go lekko od siebie.
-Trochę mnie poniosło, ale nie wiem jak mam ci dziękować
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi-pokręciłam głową.
-Powiedziałem to Megan. Jesteśmy razem-krzyknął.
-Gratuluję.Nie ma sprawy-uśmiechnęłam się.
-Odwdzięczę się.
-Nie musisz-weszłam do domu. Zdjęłam buty i kurtkę. Usiadłam na kanapie.
-Przynajmniej Meg jest szczęśliwa-westchnęłam. Nie rozmawiałam z nią od tamtego czasu. Może to nie jest fair wobec niej, ale dopiero Williams mi uświadomił jak bardo się do niej zbliżyłam. Za bardzo. Ona była tą osobą, która mogła zmienić moje zdanie. Tak nie powinno być. Moim zdaniem, zrobiłam dobrze. Znajdzie sobie inną przyjaciółkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy. W progu zobaczyłam moją ciotkę.
-Ciocia!-rzuciłam się jej na szyję. Tęskniłam za nią. Chociaż ona jest ostatnią osobą, której się spodziewałam.
-Też się cieszę, że cię widzę, Kathy-weszła do środka.
-Co ty tutaj robisz? Miałaś być w klinice w L.A.
-Wyjaśnię ci wszystko, tylko pójdę się odświeżyć-potem zniknęła na górze. Teraz do mnie dotarło. Okłamała mnie. Wcale nie była chora na białaczkę. To zbyt dużo jak na jeden dzień. 20 minut później ciotka zeszła na dół.
-Katherine-usiadła obok mnie.-Chcę ci wyjaśnić...-nie pozwoliłam jej dokończyć.
-Wyjaśnić mi co? Okłamałaś mnie.
-Wiem o tym. Potrzebowałam przerwy. Mi też było ciężko po śmierci Mary-spojrzałam na nią. Kilka chwil zajęło mi przyswojenie tego co powiedziała. Miała rację. Jestem egoistką i nie zauważyłam, że ona też cierpiała. W końcu straciła siostrę.
-Nie gniewam się, ale mogłaś mi powiedzieć prawdę-byłam zawiedziona.
-Przepraszam-przytuliła mnie. Niby co miałam zrobić? Wybaczyłam jej. Przecież to moja ciotka, moja jedyna rodzina. Spędziłam z nią całkiem miły dzień. Oglądałyśmy filmy, ona opowiadała mi o tym co wydarzyło się w L.A. Było dobrze, dopóki nie usłyszałam tego pytania.
-Pracujesz dla niego?-obróciłam twarz w jej stronę. Sparaliżowało mnie pod wpływem jej spojrzenia. Nie musiałam jej nic mówić. Znała mnie jak nikt inny. Wiedziała czym się zajmuję.
-Tak-mruknęłam. Aurora westchnęła.
-Nie możesz tego robić!
-Czemu tak bardzo go nienawidzisz?-zawsze byłam tego ciekawa. Ona jak zawsze nie chciała mi powiedzieć. Wróciłyśmy do oglądania filmu, ale atmosfera nie była już taka sama. Dochodziła godzina 16. Ciotka pojechała na cmentarz, a ja siedziałam w salonie. Musiałam się odstresować. Upiłam kilka łyków z butelki. Drzwi się otworzyły, a do domu wszedł Justin.
-Możesz przestać wchodzić jak do siebie?-warknęłam.
-Chcę z tobą pogadać-usiadł obok mnie.
-Kto powiedział, że ja chcę z tobą rozmawiać.
-Kim była ta kobieta na cmentarzu?
-Czemu chcesz to wiedzieć?-spojrzałam na niego.
-Może dlatego, że napadasz na niewinne kobiety w miejscu publicznym w środku dnia-wzruszył ramionami.
-Nie przesadzaj-przewróciłam oczami.-Ona nie jest całkiem niewinna
-Co masz na myśli?-zmarszczył czoło.
-To matka mojego byłego, Z resztą to nie powinno cię interesować.
-Ale interesuje, od kiedy muszę ratować ci tyłek.
-Że co?
-Ona chciała na ciebie donieść na policję-zaśmiałam się.
-Nie pierwszy raz i na pewno nie ostatni.
-Musiałem używać swojego uroku osobistego, żeby ja przekonać-buchnęłam śmiechem na jego słowa.
-Zastanawiam się na co ona poleciała-pokręciłam głową.
-Kathy, przyznaj to. Jestem przystojny-przewróciłam oczami.
-Tak? Z której strony?
-Z każdej-poczułam jego oddech przy swoim uchu.
-Odsuń się, Bieber-syknęłam. Jest przystojny, ale ja na pewno mu tego nie powiem. W końcu skończyło się tak jak zawsze. Zaczęliśmy pić, aż w końcu Justin zasnął na kanapie. Sama ledwo mogłam ustać na nogach. Z ogromnymi trudnościami weszłam na górę. Gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju, położyłam się na łóżku i zasnęłam.


*Aurora*

Stanęłam przed bramą cmentarza. W ręku trzymałam bukiet białych róż. Tak dawno mnie tu nie było. Poczułam uścisk w żołądku. W końcu się przemogłam i skierowałam się do grobu mojej siostry. Gdy tam podeszłam. Na ławce ktoś siedział. Od razu go rozpoznałam. Luke Williams.
-Co ty tutaj robisz?-warknęłam. Byłam wściekła. Po tym wszystkim ma tupet, żeby tu przychodzić.
-Aurora, jak dawno cię nie widziałem-na twarzy miał ten ironiczny uśmiech.
-Wynoś się stąd-syknęłam.
-Zawsze byłaś zazdrosna, że wolałem twoją siostrę-położył rękę na moim ramieniu. Od razu ją strąciłam.
-Obrzydzasz mnie-splunęłam. Zaśmiał się i odszedł. Położyłam kwiaty na płycie. Były tutaj dwa podobne bukiety. Jeden na pewno był od Kathy, a drugi od niego... Usiadłam na ławce i spojrzałam na zdjęcie, które znajdowało się na nagrobku.
-Mary, co ty w nim widziałaś-pokręciłam głową.-Po co się w to pakowałaś?

_____________
W końcu pojawia się ciocia Kathy :) Końcówka jest dość tajemnicza. Mam nadzieję, że się wam podobało. Moim zdaniem ten rozdział to niewypał. Ostatnio coraz trudniej jest mi napisać coś, co ma sens.
Dziękuję wam za ponad 15 tys. wyświetleń! Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy. Zaskoczyliście mnie. Przez moment nie mogłam oddychać. Jesteście wspaniali <3
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny. Postaram się napisać go do końca tygodnia. Nie zadawajcie mi pytań "kiedy następny?", bo czasami nie mam pojęcia co wam odpisać.
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam :)

6 komentarzy:

  1. Ale tutaj u Ciebie tajemniczoo o.O Czekam na następny! ;)
    Pozdrawwiaam.

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZECZYTALAM CALE TWOJE FF W JEDNĄ DOBE AHJSJDJDJF BOSKIE JEST

    OdpowiedzUsuń
  3. omg przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale jak wiesz jestem zajebiście leniwa XDD więc co do rozdziału to bomba omfg hbvdscbxhjnbshd i wreszcie pojawiła się jej ciocia jeju końcówka sprawiła, że mam niedostyt ugh XD czekam na kolejny ;D .\@fckdlarrys

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx