25 sierpnia 2014

Fourty One:"Gdzie ona mieszka?"

muzyka (nie wyłączajcie jej do samego końca)

Justin wszedł do domu. W środku było pusto. Najwidoczniej Louis zostaje u Megan. Przynajmniej będę miał święty spokój, pomyślał. Może powiedział to w złym momencie. Chwilę potem usłyszał ogromny huk, a Katherine zjawiła się w salonie. Złość biła od niej na kilometr. Szczęka była bardzo mocno zaciśnięta, tak samo jak jej pięści.
-Gdzie ona mieszka?-wrzasnęła. Justin podszedł do niej.
-O co ci chodzi?
-Podaj mi adres-bardzo wyraźnie wypowiedziała każde słowo.
-Jaki adres, do cholery?-warknął. Zaczął się wkurzać. Katherine wrzeszczała tak głośno, że zapewne cała okolica ją słyszała, a Justin nie miał pojęcia o co jej chodzi.
-Tej twojej szmaty. Gdzie mieszka Jennifer?-nadal krzyczała.
-Po co chcesz to wiedzieć?-skrzyżował ręce na piersi. Wiedział, że nie powinien tego robić. Pierce była wystarczająco wściekła.
-Nie interesuj się. Gdzie ona mieszka?-stała dokładnie naprzeciwko niego. Jej oczy były kompletnie czarne.
-Nic nie muszę ci mówić-wzruszył ramionami. Zdawał sobie sprawę, że w tym momencie przegiął, ale chciał wiedzieć co ona kombinuje.
-Powiesz mi to albo za chwilę zrobię ci dodatkową dziurę do oddychania-zaczęła ściskać jego nadgarstek. Chłopak miał nadzieję, że to z powodu adrenaliny ma taką siłę. Nie spodziewał się, że dziewczyna może mieć tak mocny uścisk. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie z powodu bólu.
-Po co chcesz do niej jechać? Jesteś zazdrosna?
-Gówno mnie obchodzi kogo bzykasz, dopóki ta suka nie wybija mi okien w domu-Justin nawet się nie zdziwił. Wiedział, że Jennifer nie należy do normalnych ludzi. Katherine była tak wściekła, że nie mogła nad sobą zapanować. Musiał coś zrobić, żeby ją uspokoić. Wolną rękę położył na jej policzku. Jej skóra była bardzo ciepła, wręcz gorąca. Potem po prostu ją pocałował. Mięśnie dziewczyny się spięły, ale z czasem zaczęły się rozluźniać. Justin nie chciał przyznać się sam przed sobą, że w obecności Katherine czuł się lepiej. Uścisk na jego nadgarstku zelżał, a w końcu ustał. Na początku Pierce nie odwzajemniła tego. Potem jej ręce znalazły się na jego karku, przyciągając go mocniej. Druga ręka Justin'a znalazła się w dolnej części pleców dziewczyny. Oderwali się od siebie, kiedy zabrakło im powietrze. Katherine nie wiedziała dlaczego, ale teraz była spokojna. Nadal stykali się czołami, a ich ręce nie zmieniły swojego położenia. Oczy Pierce przybrały naturalny, brązowy kolor.
-Nie denerwuj się, kochanie. Złość piękności szkodzi-uśmiechnął się. Wtedy Katherine odepchnęła go od siebie.
-Zamknij się i powiedz mi, gdzie ona mieszka-próbowała zachowywać się normalnie. Była wściekła na siebie, że znowu to zrobiła. Najgorsze było to, że ten pocałunek się jej podobał, z resztą tak jak każdy.
-Co chcesz zrobić?-skrzyżował ręce na piersi. Na twarzy nadal miał ten sam uśmiech.
-Nie martw się. Nie zabiję jej-dłonie ułożyła na swoich biodrach.
-Nie o to mi chodzi-pokręcił głową. -Sam bym to zrobiła, ale jej wujek to policjant, a ja nie chcę ryzykować-wzruszył ramionami.
-Żartujesz sobie?-powiedziała, powstrzymując śmiech. Bardzo dobrze wiedziała o kim mówi Justin. Domyśliła się, kiedy to usłyszała. W końcu mają to samo nazwisko. Poza tym, nie raz lądowała na komisariacie,
-Nie. Znasz go?
-Zadajesz głupie pytania, Bieber. Na serio chcesz się jej pozbyć?-nie była przekonana.
-Nawet nie pytaj. Wolę ciebie od niej-westchnął.
-Ale mnie pocieszyłeś-czujecie sarkazm?
-Cokolwiek. Powiedz mi co chcesz zrobić. Może wtedy sam cię tam zawiozę.
-Nie potrzebuję niańki, Bieber. Podaj mi ten cholerny adres i już mnie tu nie ma-warknęła. 
-Tak się nie bawimy-pokręcił głową. 
-Dobra, zawieź mnie tam-westchnęła zrezygnowana. -Jeżeli chcesz mnie w coś wrobić to nie ręczę za siebie-dosłownie mordowała go wzrokiem.
-Nie mam zamiaru cię wrabiać-podniósł ręce w geście obronnym.-Nie ufasz mi?-spojrzał podejrzliwie.
-Jeszcze mnie nie popierdoliło do tego stopnia-posłała mu sztuczny uśmiech. Pokręcił tylko głową z rozbawieniem.
-Mam nadzieję, że lubisz ognisko-uśmiechnął się cwanie. Założył kurtkę, zgarnął klucze i wyszli na zewnątrz. Katherine wsiadła do samochodu, a Justin w tym czasie wpakował do bagażnika kanister z benzyną. Potem zajął miejsce kierowcy, odpalił silnik i ruszyli w stronę jej domu.
-W schowku masz okulary-mruknął. Katherine zajrzała w tamto miejsce i znalazła to czego potrzebowała. 
-Boże, ale ty masz burdel-pokręciła głową. Wszędzie walały się jakieś papierki i inne tego typu rzeczy.
-Zawsze możesz posprzątać-zachichotał.
-Nie licz na to-założyła okulary.
-A ja to co?-obróciła twarz w jego stronę.
-Ty co?-spojrzała zdziwiona.
-Ja też potrzebuję okularów.
-To je sobie weź-wzruszyła ramionami.
-Kochanie, ja prowadzę. Musisz mi je założyć-uśmiechnął się.
-Ktoś uderzył cię w głowę, czy wypadłeś z wózka jako dziecko?-skrzyżowała ręce na piersi.
-Ani jedno, ani drugie-pokręcił głową.
-Wątpię-mruknęła bardzo cicho.
-Słyszałem to.
-Widocznie miałeś... Dobra, tylko się nie ruszaj-westchnęła. Justin uśmiechnął się zwycięsko. Katherine wyciągnęła drugą parę okularów i nachyliła się w stronę chłopaka.
-Obróć się na chwilę-zrobił to o co go prosiła. Katherine szybko wsunęła mu okulary na nos.
-Dziękuję, skarbie-cmoknął ją w policzek. Pierce odsunęła się od niego.
-Obrzydzasz mnie-zaczęła wycierać to miejsce.
-Oczywiście-zaśmiał się.

***

Justin zaparkował kilka domów dalej.  Dochodziła północ.  Wszędzie panował mrok. Ulicę oświetlało jedynie kilka latarni, których światło nie dawało zbyt dużego pola widzenia.
-Jesteś pewny, że...?-nie zdążyła dokończyć.
-Byłem tam wiele razy-przewrócił oczami. -Musisz mi zaufać.
-Gorzej być nie może-pokręciła głową. Wysiedli z auta. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Justin oblał benzyną samochód Benson, który stał na podjeździe a Katherine rzuciła zapałkę. Auto natychmiast stanęło w płomieniach. Oboje wsiedli do samochodu chłopaka i odjechali. Niedługo potem można było usłyszeć syreny straży pożarnej i wybuch.
-Wisisz mi przysługę, Kathy.
-To zależy jaką.
Usiedli na ławce na werandzie przed domem Katherine.
-Nadal masz postawić mi śniadanie.
-Nie za dużo tego?-skrzyżowała ręce na piersi.
-Jak dla mnie nie-uśmiechnął się cwanie.-Chyba będziesz musiała spać u mnie.
-Tylko nie to-pokręciła głową. Musiała się zgodzić, nie miała wyboru. Nie mogła spać w domu, gdzie było cholernie zimno. W nocy nikt nie wstawi jej nowej szyby. Pobiegła do siebie wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i poszła za szatynem. Dopiero teraz uważnie zaczęła się rozglądać. Przeszli do salonu, który znajdował się po prawej stronie. Z lewej była kuchnia
-Napijesz się?-oczywiście chodziło mu o coś mocniejszego.
-I kto tu ma problem z alkoholem-rzuciła sarkastycznie.
-Widocznie oboje mamy-wzruszył ramionami. Justin wypił piwo. Katherine postanowiła przystopować. Wiedziała, że ciotka się o nią martwi, a alkohol i tak nie rozwiąże jej problemów. Katherine skierowała się do pokoju, który wcześniej pokazał jej Justin.
-Zawsze możesz spać ze mną-stanął w drzwiach.
-Jakoś nie interesuje mnie ta propozycja-z torby wyciągnęła swoją piżamę.
-Może ci pomóc?-poruszył sugestywnie brwiami.
-Poradzę sobie sama-wypchała go z pomieszczenia i zamknęła drzwi.
-Jak chcesz, nie wiesz co tracisz-krzyknął, kiedy zmierzał do swojej sypialni. Katherine wzięła prysznic i położyła się spać.

***

Justina w nocy obudziły krzyki, które dochodziły z pokoju, w którym spała Pierce. Skierował się w tamtą stronę. Katherine wierciła się na łóżku, ciągle krzycząc przez sen. Jej plecy były wygięte w łuk, a mięśnie bardzo mocno napięte. Dłonie zaciskała na pościeli. Tym razem nie biegała po schodach, nie tłukła rzeczy. Teraz to męczyło ją we śnie. Chłopak wślizgnął się pod kołdrę obok niej i objął ją ramionami, przyciągając do siebie. Pocierał jej plecy i szeptał do ucha uspokajające słowa. Po kilku minutach Katherine znowu spała spokojnie. Justinowi nie chciało się wracać do siebie, więc położył się obok dziewczyny i zasnął.
O godzinie 6.30 zaczął dzwonić budzik w telefonie Pierce. Po omacku sięgnęła ręką i nacisnęła przycisk, wyłączając tym samy irytujący dźwięk. Dziewczyna leniwie przeciągnęła się na łóżku. Jej czynność została częściowo zatrzymana, kiedy poczuła czyjeś ramiona oplatające ją w talii.
Obróciła się.
-Ja pierdolę! Co ty tu robisz?-potrząsnęła Justinem.
-Kathy, daj mi spać-mruknął zaspany.
-Wstawaj, idioto-warknęła. Chłopak tylko mruknął coś pod nosem i przekręcił się na drugi bok. 
-Skoro nie chcesz wstawać...-uśmiechnęła się chytrze i zepchnęła go z łóżka. Justin z hukiem wylądował na podłodze. Katherine zaczęła się śmiać, kiedy usłyszała jego jęki.
-Zwariowałaś? -podniósł się z podłogi. Oczy Katherine rozszerzyły się kiedy zobaczyła, że Justin stoi przed nią w samych bokserkach. I znowu zaczęła czuć to dziwne uczucie gorąca, ogarniające jej ciało.
-Kochanie, zrób zdjęcie, zostanie na dłużej-na jego twarzy pojawia się łobuzerski uśmiech, kiedy zauważył jak Katherine na niego patrzy.
-Spierdalaj-warknęła. -Co ty tu robisz?
-Przyszedłem do ciebie, bo zaczęłaś wrzeszczeć w nocy.
-Och...-tylko tyle była w stanie powiedzieć. Nawet nie pamiętała tego snu. Wiedziała tylko, że strasznie się bała.
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi?-Justin usiadł obok niej.-Normalny człowiek nie wrzeszczy w nocy bez powodu.
-Ja nie jestem normalna. Byłam przecież w szpitalu psychiatrycznym-wzruszyła ramionami. Nie zamierzała mu o tym mówić. Po prostu mu nie ufała.
-Dobrze wiesz, że nie o tym mówię-pokręcił głową.
-To moja sprawa, Bieber. Możesz już wyjść-warknęła.
-Jak chcesz-westchnął. Kolejny raz mu się nie udało. Za wszelką cenę chciał rozwiązać zagadkę, jaką była dla niego Katherine Pierce. Katherine ubrała się, pomalowała i wyszła, zanim Justin wyszedł ze swojego pokoju.  Gdyby tylko oboje spróbowali zauważyć, że zaczynają coś do siebie czuć. Może nie wydarzyłoby się to wszystko, co miało się wydarzyć,  ale czy wtedy byliby szczęśliwi?

____________________________
Mam nadzieję, że nie nudzi was taki wolny rozwój akcji. Taki rozdział poświęcony tylko Katherine i Justin'owi :)
Jeszcze tylko kilka takich rozdziałów i zrobi się nieprzyjemnie, więc rozkoszujcie się tym teraz hihi
Może piosenka nie bardzo tu pasuje, ale tu chodzi o sens jej słów. Przeczytajcie sobie tłumaczenie tekstu.
Do następnego <3



8 komentarzy:

  1. Jest swietny jak każdy :D uwielbiam cie za to ze dodajesz tak czesto ♥ / @Monika_jdb

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jest mega, nawet idk jak go słowami określić haha Jeju, chciałabym, żeby Katherine i Justin byli razem, ale wiem, że w twoim ff szybko tego nie znajdę XDD czekam na następny ;) /Kiniusia haha xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award.
    Gratuluję!
    Więcej u mnie na blogu ---> uncanny-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdzial! piosenka zostala swietnie dopasowana. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj kochana!
    Na samym wstępie przepraszam bardzo za tak opóźnione komentowanie, jednakże wszystko wyjaśniałam Ci na asku. ;*
    Przyznam, że strasznie wolnooo rozwijająca się akcja, czasem męczy, jednakże ma także swoje plusy! Jestem cholernie ciekawa tego, co się wydarzy dalej no i kiedy w końcu Katherine otworzy się przed Justinem! Oni są tacy uroczy! Ale oczywiście nie chcą się przyznać, że coś do siebie czują, AEORWEORW! ; D
    Wszystkie Twoje rozdziały są wspaniałe, nie mam nic do zarzucenia, naprawdę!
    Nie mogę się doczekać nn. ;3
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział nie mogę się już doczekać kiedy pojawi się następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże dziewczyno pisz dalej juz nie mogę sie doczekac następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx