11 sierpnia 2014

Thirty Five : "Teraz możesz szukać nowej przyjaciółki."

Louis nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał od Katherine.  Dla niego to, że Megan znowu wróciła do nałogu było niemożliwe. Znał ją wystarczająco długo i wydawało mu się, że jest silną dziewczyną. Poza tym był przy niej praktycznie cały czas, więc nie miał pojęcia, kiedy wciągała. Wszyscy czekali, aż Johnson się obudzi, szczególnie Katherine. Jednak Meg spała do rana, a Pierce wróciła do siebie późnym wieczorem. Dochodziła godzina piąta rano, a Louis nadal siedział przy Megan. Justin jeszcze spał, ale on nie mógł usnąć. Zbyt wiele myśli kłębiło się w jego głowie, żeby mógł przespać chociażby minutę.
-Louis, co ty tu robisz?
Z pewnego rodzaju stanu odrętwienia wyrwał go zaspany głos Megan. Skierował wzrok w jej stronę i patrzył na nią kilka sekund.
-Siedzę-wzruszył ramionami. Po części był na nią wściekły, ale nie chciał tego okazywać. Z jednej strony chciał, żeby odczuwała wyrzuty sumienia, ale z drugiej domyślał się, jak się czuła i nie chciał, żeby czuła się jeszcze gorzej, bo wszyscy oceniają ją, nawet jej przyjaciele. 
-Czemu wszyscy jesteście na mnie wściekli? To moje życie-wyrzuciła ręce w powietrze. Megan miała już dość tego, że od śmierci jej babci wszyscy zaczęli wtrącać się do jej życia i wytykać jej każdy, nawet najmniejszy, błąd. Louis nie zdążył odpowiedzieć, bo przerwał mu trzask zamykanych drzwi, a chwilę potem w salonie pojawiła się Katherine. Louis nie miał pojęcia, jak ona tu weszła, ani skąd wiedziała, że Megan już nie śpi. Chciał o to zapytać, ale kiedy zobaczył wzrok Katherine, zrezygnował z tego. W tym momencie stwierdził, że to co powiedziała mu Megan odnośnie podobieństwa jej i Justina jest prawdą i niespecjalnie go to cieszyło.
-Widzę, że nasza księżniczka się obudziła-głos Katherine ociekał sarkazmem.
-O co ci chodzi?- Megan nie widziała powodu, żeby jej przyjaciółka wtrącała się w jej życie. Chociaż ona wtrącała się w życie Katherine.
-Nie zgrywaj idiotki. Dobrze wiesz o co. Nie mam zamiaru drugi raz ratować ci dupy-Pierce była wyraźnie wściekła.
-Nikt cię o to kurwa nie prosił-krzyk Johnson rozniósł się po domu. Justin, słysząc krzyki na dole, leniwie zgramolił się z łóżka. Założył zwykłe szare dresy i zszedł na dół. 
-Równie dobrze mogłam pozwolić mu cię zabić. Jestem pewna, że zrobiłby to z przyjemnością, jebana ćpunko-pięści Katherine zaciskały się coraz mocniej, a paznokcie zaczęły się jej wbijać w dłonie.
-Zamknij mordę! Sama pijesz codziennie. To nie twój interes, alkoholiczko-ciało Katherine zaczęło się trząść ze złości. Jej cierpliwość sięgała granic i groziło to wybuchem, który nie przyniósłby nic dobrego. Justin słysząc słowa Megan, spojrzał na Katherine. Nie zauważył, że mam problemy z alkoholem. Był ciekawy, co jeszcze ukrywa dziewczyna.
-To moja sprawa. Przynajmniej nie ćpam. Jeżeli już chciałaś wciągać to trzeba było kupować, a nie kraść. Wszystkim sprawiasz problemy-z jej dłoni zaczęła kapać krew. Starała się kontrolować, ale nie wychodziło jej to najlepiej.
-Skoro to twoja sprawa, to to czy biorę też jest moją sprawą i nie musisz się wpieprzać! Nie musisz się o mnie troszczyć! Nikt cię o to nie prosił!-cierpliwość Megan również sięgała zenitu. Atmosfera zrobiła się bardzo gęsta. Dziewczyny mordowały siebie wzrokiem. Louis stał i patrzył. Nie wiedział co ma zrobić.
-Najwidoczniej muszę, skoro sama nie potrafisz sobie poradzić. Widocznie taka jesteś. Nie myliłam się, jesteś słaba. Ciągle ktoś musi się tobą zajmować-Katherine już nie krzyczała. W jej głosie słychać było jad. Megan w szpitalu słyszała od niej podobne słowa, ale teraz zabolały ją dużo mocniej. Jedna łza mimowolnie spłynęła jej po policzku.
-Katherine, przestań-odezwał się Justin. Wszystkie pary oczu zwróciły się w jego kierunku. Przez krzyki żadne z nich nie zauważyło jego obecności. Podszedł do Pierce.  Patrzył jej w oczy, w tym samym czasie starał się rozluźnić jej zaciśnięte w pięści dłonie. W momencie kiedy ich dłonie się zetknęły, przeszły go przyjemne dreszcze. Brązowe tęczówki dziewczyny ukrywały wszystko, ale nie dla niego. Widział ogromny ból. Nie miał pojęcia, dlaczego tylko on to zauważa. Po kilku chwilach dziewczyna zaczęła się uspokajać.
-Chodź musimy to opatrzyć-złapał ją za ręce, kiedy rozluźniła uścisk.
-Zostaw mnie!-wyszarpnęła się i podeszła do Megan.
-Teraz możesz szukać nowej przyjaciółki-wysyczała w jej stronę. Odwróciła się na pięcie i wyszła trzaskając drzwiami. Łzy zaczęły spływać po policzkach Megan, a chwilę potem dziewczyna szlochała w ramię Louisa. Justin pobiegł na górę, ubrał na siebie przypadkową koszulkę i zbiegł z powrotem na dół. Założył buty, kurtkę i wybiegł z domu. Chciał ją znaleźć. Wiedział, że nie zrobiła tego bez powodu, a on musiał go poznać.  Od razu skierował się do jej domu. Wszedł tak jak zawsze, bez zaproszenia. Katherine siedziała w salonie na kanapie. Jej dłonie pokryte były bordową cieczą, która nadal kapała z jej ran. Pierce nie zwróciła uwagi na Justina.
-Kathy, co się dzieje?-usiadł obok niej. Dopiero wtedy się ocknęła.
-Nic. Idź już-mruknęła.
-Możesz oszukać innych, ale nie mnie-obróciła twarz w jego stronę.
-O czym ty mówisz?-spojrzała zdezorientowana.
-Dobrze wiesz o czym. Co tam się stało?
-To nie jest twoja sprawa-warknęła. Nie chciała zaczynać tego tematu. Po prostu nie ufała mu.
-Cokolwiek-westchnął.- Nie chcesz, nie mów, ale trzeba cię opatrzyć-popatrzyła na swoje dłonie.
-Sama to zrobię-zatkał jej usta dłonią.
-Nie. Ja to zrobię-nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo Justin zniknął na górze. Chwilę potem zjawił się z apteczką i zaczął opatrywać jej rany.
-Wiesz, chyba zostanę twoją prywatną pielęgniarką-zaśmiał się.
-Bieber, nie wiedziałam, że zmieniłeś płeć-zachichotała. Właśnie o to chodziło Justinowi.
-Chcesz sprawdzić?-poruszył sugestywnie brwiami.
-Dzięki, nie skorzystam-przewróciła oczami.
-Twoja strata-wzruszył ramionami. Justin opatrzył jej dłonie i odniósł apteczkę na miejsce. Kiedy schodził na dół usłyszał głos, za którym nie przepadał. Mike. Zszedł po schodach, a wtedy ich spojrzenia się spotkały. Mięśnie chłopaka się spięły.
-Co on tutaj robi?-Evans wskazał na Justina.
-Przeszkadza ci coś?-podszedł do niego.
-Tak. Ty. Spierdalaj stąd-pięści Biebera się zacisnęły.
-To nie twój dom i nie zmusisz mnie, żebym wyszedł-Justin zmierzył go wzrokiem. Wiedział, że dla Katherine to tylko przyjaciel, ale ona dla niego była czymś więcej. To wkurzało go najbardziej. Czy Justin był zazdrosny?
-Jesteś tego pewny?-zbliżyli się do siebie. Ich klatki piersiowe się stykały.
-Uspokójcie się-Katherine nie wytrzymała. Nie miał pojęcia czemu tak się nie znoszą. -Obaj macie stąd wyjść-warknęła. Justin skinął głową w odpowiedzi i wyszedł. Mijając się z Evansem uderzył go ramieniem. Mike zatrzymał go na chodniku.
-Masz się od niej odpierdolić-wysyczał w stronę Biebera.
-Bo co? Nie jesteś jej ojcem
-Radzę ci...-Justin nie pozwolił mu dokończyć.
-To ja ci radzę. Nie wkurwiaj mnie, Evans, bo bardzo szybko możesz leżeć kilka metrów pod ziemią-odwrócił się, przeszedł przez ulicę i zniknął za drzwiami jego domu.

________________________
No i mamy spięcie pomiędzy chłopakami.
Czyżby Justin zrobił się zazdrosny o naszą Kathy?
Co będzie z przyjaźnią dziewczyn?
Do kogo bardziej pasuje Katherine waszym zdaniem? Mike czy Justin
Dziękuję wam za ponad 13 tys. wyświetleń. O mało nie dostałam zawału , kiedy to zobaczyłam.
Jesteście wspaniali <3
Do następnego


7 komentarzy:

  1. OMB *-* kocham to opwiadanie *-* Kiedy następny rozdział .?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega rozdzial<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. omomomo *.* ~ Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Justin zazdrosny o Kathy *.* Zakochał się w niej *.*
    A co do Kathy to powinna dume odstawić na drugi plan i wyznać prawdę Justinowi. Może wtedy ich relacje się jakoś ocieplą ;)
    Rozdział jak i cały blog jest BOSKI ! Wciągnęłam się w to na maksa. Czekam na następny rozdział z nieciepliwością!
    Pozdrowionkaa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdział, zresztą jak każdy. Wiele ludzi nie wie o tym ff, ale ja sie postaram aby sie dowiedzieli xD już podalam linki moim 2 przyjaciółkom Beliebers też :D a potem na tt rozgłosze xD

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx