15 marca 2014

Ten: Złość

Rozdział dodaję specjalnie dla Kingi. Dziękuję ci za komentowanie każdego rozdziału. Twoje opinie dają mi motywację do dalszego pisania.
I love you<3
_____________________________

Katherine odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z Justinem. Na jego twarzy widniał łobuzerski uśmiech, ten, którego Katherine tak nie znosiła. Pierce od razu podjęła próbę wyplątania się z jego uścisku, ale nie było to takie łatwe. W końcu Justin był silniejszy.
-Zabieraj te łapy, Bieber- Katherine nawet nie wysiliła się, żeby jej głos brzmiał, chociaż w najmniejszym stopniu, miło.
-Widzę, że ktoś tu zna moje nazwisko. Interesujesz się mną, Pierce?-uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-Możesz pomarzyć-prychnęła. -Ciekawe skąd ty znasz moje.
-To tajemnica, kochanie. I nie zaprzeczaj.
-Nie mów do mnie "kochanie"-Katherine, najmocniej jak potrafiła, przycisnęła swoje długie paznokcie do skóry na jego nadgarstku. Zrobiła to na tyle mocno, że z tego miejsca zaczęła sączyć się krew. Justin wykrzywił twarz w grymasie bólu i natychmiast zabrał ręce z talii Katherine. Pierce posłała mu bezczelny uśmiech i skierowała się w stronę baru.
Megan wzdrygnęła się, kiedy ktoś zasłonił jej oczy dłońmi, a serce podeszło jej do gardła. Natychmiast ściągnęła dłonie z oczu i odwróciła się. Zdziwiła się, kiedy, dzięki światłom reflektorów, zobaczyła twarz osoby, która ją przestraszyła. Jednak zaraz potem zdziwienie ustąpiło miejsca złości.
-Louis, zgłupiałeś czy co? Nie strasz mnie tak- warknęła.
-Tak, Megan, mi też miło cię widzieć- uśmiechnął się. 
-Cokolwiek. Co ty tu robisz?-skrzyżowała ręce na piersi. Megan od razu domyśliła się, że skoro jest tu on, to musi być tu także Justin. 
-Wróciłem, więc postanowiłem się trochę odstresować-wzruszył ramionami.
-Okej- Megan odwróciła się z zamiarem odejścia, ale Louis złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.-Yyy... możesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz?
-Chyba nie myślałaś, że puszczę cię, zanim ze mną nie zatańczysz-puścił jej oczko. 
-No dobra- zarzuciła mu ręce na szyję, a on ułożył swoje na jej biodrach. Megan nie przepadała za Louisem. Chodziło o to, że Tomlinson zachowywał się specyficznie w stosunku do niej. Megan jak na razie nie miała ochoty na jakiekolwiek związki, a te próby poderwania jej po prostu ją irytowały. Nie znała go zbyt dobrze, bo on większość czasu spędzał z Justinem, ale nie specjalnie paliła się do tego, żeby to zmienić.
-Grzeczna dziewczynka- wyszeptał jej do ucha.
-Jakbym słyszała Justina- Megan przewróciła oczami.
Jeden taniec bardzo szybko przerodził się w kilka kolejnych. Przez cały ten czas na twarzy Louisa widniał uśmiech i nie spuszczał on wzroku z Megan. Johnson musiała przyznać się sama przed sobą, że Louis miał ładne oczy. Jednak wygląd zewnętrzny to nie wszystko. Jej były chłopak-Max też był przystojny, a przyciągnął tylko kłopoty. Zaczęła się rozglądać, kiedy zauważyła, że Katherine gdzieś zniknęła. Megan nie była typem osoby, która dla chłopaka zostawiała przyjaciółkę i nie miała zamiaru tańczyć z Louisem, kiedy Pierce nie było obok. Poza tym wiedziała jak będzie jej reakcja, kiedy przypadkiem wpadnie na Justina. Powiedziała Louisowi, że musi iść poszukać Katherine, na co Tomlinson pokiwał głową i zabrał dłonie z jej talii. Johnson zaczęła przeciskać się przez tłum, co wcale nie było takie łatwe. Rozglądała się na boki, ale ciężko było cokolwiek zauważyć.
Po dobrych kilkunastu minutach znalazła Katherine przy barze.
-Jezu, Katherine, nareszcie cie znalazłam-odetchnęła z ulgą.
-Mogłabyś następnym razem tak nie znikać?
-Nie znikam, po prostu unikam pewnej osoby-wypiła zawartość kieliszka, wzruszając ramionami.
-Czyli widziałaś się z Justinem-mruknęła. -Co wy do siebie macie? Nie skreślaj go tak od razu, on...-nie zdążyła dokończyć.
-Bo co? Jak poznam go bliżej to go polubię. Otóż nie, nie mam zamiaru przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. I tak mam pecha, że muszę mieszkać na tej samej ulicy co on-ton głosu Katherine nie był przyjemny. 
-Auć, to boli- Katherine odwróciła głowę na dźwięk głosu Justina, który stał za jej plecami. -O tutaj-wskazał na miejsce na klatce piersiowej, gdzie znajduje się serce.
-I znowu ty- jęknęła.
-Przy najmniej mogłabyś przeprosić, a nie narzekać-przewrócił oczami.
-Chyba sobie kpisz-prychnęła.
-Za co Katherine ma cie przepraszać?- Megan nie miała pojęcia o co chodzi.
-Panna obrażalska powinna uważać gdzie pcha te swoje pazury- syknął. Katherine wstała i stanęła naprzeciwko Justina. Posłała mu przesłodzony uśmiech, a zaraz potem jej dłoń zderzyła się z jego policzkiem. Jego oczy pociemniały i widoczna była w nich chęć mordu. Złapał Katherine za ramiona i potrząsnął nią jak szmacianą lalką.
-Ty suko! Co to miało kurwa znaczyć?

Louis zaczął przeciskać się w stronę baru, kiedy Megan zniknęła z zasięgu jego wzroku. Jego oczy przybrały kształt monet, kiedy zobaczył jak Justin oberwał w twarz. Wiedział jaka będzie jego reakcja. Bieber, kiedy działał pod wpływem emocji robił coś, o czym normalnie nawet by nie pomyślał. Kiedy zaczął szarpać Katherine, Louis próbował go odciągnąć, ale to tylko dodatkowo go rozwścieczyło. Wyrwał rękę z jego uścisku, a zaraz potem wymierzył Pierce cios w brzuch. Dziewczyna zgięła się w pół i objęła dłońmi za brzuch. Próbowała nabrać powietrza, ale nie potrafiła, zupełnie tak jakby płuca odmówiły jej posłuszeństwa. Chwilę potem jej ciało zderzyło się z podłogą, a jej powieki opadły. Megan od razu zaczęła cucić Katherine, ale bez skutku. Louis za wszelką cenę chciał zabrać stamtąd Justina, ale kiedy ten działał pod wpływem złości to nie było to takie łatwe. W tamtym momencie obok Justina pojawił się Mike, który bez ostrzeżenia wymierzył Justinowi cios w twarz. Z jego nosa pociekła krew, ale Bieber nie zwrócił na to uwagi, tylko oddał cios. Zaczęli okładać się pięściami i zapewne trwałoby to dalej, ale ochroniarze odciągnęli ich od siebie i wyprowadzili na zewnątrz.
 -Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? Pojebało cię ?- Louis nie potrafił pohamować emocji. Nie mógł uwierzyć w to, że Justin uderzył kobietę. Nigdy wcześniej tego nie zrobił.
-Odpieprz się-warknął, ścierając krew z twarzy. Zaraz potem jeden z ochroniarzy wyniósł Katherine z klubu i wsadził ją do jakiegoś samochodu. Mike podszedł do Justina i wymierzył mu kolejny cios w twarz. Bieber upadł na ziemię, po raz kolejny zalewając się krwią.
-Zapłacisz mi za to, obiecuję-warknął w jego stronę i zanim Justin zdążył się podnieść, wsiadł do auta, w którym była Katherine i odjechał. Bieber podniósł się z chodnika i bez słowa skierował się w stronę swojego samochodu. Louis pokręcił głową, nie mógł zrozumieć tego co się stało. Justin zachowywał się jakby był zupełnie inną osobą. Tomlinson wyciągnął telefon i napisał SMS-a do Megan, która pojechała razem z Katherine.


Do Megy:
Przepraszam za niego. Nie mam pojęcia co mu się stało...

5 komentarzy:

  1. Jejciu przepraszam że tyle to trwało ale przeczytałam xx
    BOŻE DZIEKUJE ZA DEDYKACJĘ JESTEŚ NAJLEPSZA SKARBIE <3
    rozdział przegenialny ;**
    /@justin_ma_swag

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale skurwysyn z tego biebera -,-

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuper tego się nie spodziewałam ;* Czytam już od godziny twój blog i nie mogę się oderwać pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx