5 kwietnia 2014

Fourteen : "Nie jestem, bo ty kurwa nie masz ojca!"

Ostatnią lekcją była historia, czyli, według Katherine, najgorsze co może istnieć na tym świecie. W trakcie lekcji, uważając, żeby nauczycielka, a ni nikt innych ich nie usłyszał, Katherine opowiedziała Megan o sytuacji z Jennifer. Na początku Johnson była zdziwiona, ale zaraz potem zaproponowała Katherine rozwiązanie problemu ze zbyt długim językiem Benson. Pierce zgodziła się od razu i teraz zostało im czekać na dzwonek kończący lekcję.
Benson siedziała na pierwszej ławce, chciała być jak najdalej od Katherine. Do tej pory sądziła, że jest nietykalna i wszyscy boją się z nią zadzierać, ale teraz to ona się bała. Nie potrafiła się bić, co odczuła dzisiaj rano na własnej skórze, zresztą nigdy wcześniej nikt nie podniósł na nią ręki, a nie sądziła, że znajdzie się ktoś kto jej pomorze. W końcu odrzuciła pomoc Justina, o ile on w ogóle złożył jej taką propozycję. Odwróciła się i spojrzała na Katherine. Usta Pierce wygięły się w szyderczym uśmiechu, kiedy bezgłośnie powiedziała „pożałujesz tego”. Benson natychmiast wróciła do poprzedniej pozycji, a jej serce przyśpieszyło. Nie miała pojęcia co może się wydarzyć, kiedy skończy się lekcja i znajdzie się poza terenem szkoły. Zapewne będzie tylko gorzej, skoro na szkolnym korytarzu uderzenie jej, nie stanowiło dla Pierce problemu. 
Kiedy zadzwonił dzwonek, Jennifer wybiegła z klasy, jakby została wystrzelona z procy. Jej ucieczka nie miała najmniejszego sensu, bo zaraz za nią wybiegła Megan. Katherine włożyła książki do torby i powolnym krokiem skierowała się za szkołę. Po drodze minęła się z Justinem, który posłał jej buziaka w powietrzu. Katherine przewróciła oczami. Jeszcze nie spotkała osoby, która irytowałaby ją tak bardzo jak ten chłopak z przerośniętym ego, który sądził, że wszystko kręci się wokół niego.
Kilka chwil później Katherine znalazła się za budynkiem szkoły. Tam czekała na nią Megan, która trzymała wyrywającą się Jennifer. Kiedy wzrok Benson spoczął na Pierce, zaczęła szarpać się jeszcze mocniej, a serce o mało nie wyskoczyło jej z piersi.
-Jeny, Jeny- Pierce pokręciła głową-mówiłam ci, żebyś trzymała język za zębami. Było mnie posłuchać-mówiąc to, podeszła do niej i wymierzyła jej cios w brzuch. Jennifer poczuła się jakby ktoś nagle odciął jej dopływ powietrza, a jej płuca nie były w stanie pobrać tlenu z powietrza. Megan zakryła jej usta dłonią, żeby żaden niepożądany krzyk nie wydobył się z jej ust.
-Katherine, mogę?
-Nie krępuj się-wzruszyła ramionami. Megan puściła Benson, na co to jak na zawołanie zaczęła uciekać, co nie powinno być możliwe po ciosie, jaki otrzymała, jednak adrenalina robiła swoje. Nie zdążyła odbiec daleko, kiedy została pociągnięta za włosy, a zaraz potem upadła na ziemię. Megan od razu kopnęła Jennifer w brzuch kilka razy. Chciała odpłacić jej za to, co zrobiła jej Benson. Po tym jak Max wciągnął ją w narkotyki, Benson go uwiodła. Max bez wahania zostawił Megan, a potem już się nie odezwał. Zrobiła to wszystko ze względu na Justina, w którym kochała się od dwóch lat, a Johnson uznała za zagrożenie.
Po tym jak Jennifer otrzymała kilka kolejnych ciosów, dziewczyny zostawiły ją i skierowały się w stronę swoich samochodów. Benson nie była w stanie się ruszyć. Bolały ją żebra i brzuch, a oddychanie sprawiało jej trudności.

Mike cały ten czas przypatrywał się Katherine, ale nie miał zamiaru interweniować. Poczekał, aż Pierce zniknie z pola widzenia i podszedł do Jennifer.
-Pomogę ci, ale radzę, żebyś była cicho. Masz nikomu nie mówić o tym, kto ci to zrobił albo kolejny raz oberwiesz, tym razem ode mnie-wysyczał. Ona tylko przytaknęła, bo nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Wziął ją na ręce i wsadził do samochodu. Zaraz potem zawiózł ją na pogotowie i tam zostawił. Zanim wyszedł, posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. 

Katherine zostawiła samochód w garażu i weszła do domu. W ciągu 20 minut odrobiła wszystkie zadania domowe, których nie było zbyt wiele. Dla niepoznaki musiała udawać grzeczną uczennicę, takich ludzi nigdy się nie podejrzewa, a jej było to na rękę. Siedziała właśnie przed telewizorem, oglądając jakiś film, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Podniosła się z kanapy i udała się w ich stronę. Otworzyła je i w progu zobaczyła Mike'a. Jego twarz była czerwona, a ręce zaciśnięte w pięści. 
-Musimy pogadać- powiedział przez zaciśnięte zęby. Katherine wpuściła go do środka i razem przeszli do salonu. Pierce domyśliła się, co będzie tematem rozmowy. Dopiero teraz przypomniała sobie, że Mike ją obserwuje. W myślach strzeliła sobie w twarz. Wiedziała, że ta rozmowa nie będzie przyjemna. 
-Mów-usiadła na kanapie i czekała, aż zacznie mówić. Przez pierwszych kilka sekund nie powiedział ani słowa, ale zaraz potem wybuchnął.
-Jak mogłaś to zrobić?! Kurwa, dziewczyno, czy ty w ogóle myślisz?! Chcesz się wpakować w kłopoty? Do jasnej cholery, co ty wyprawiasz? Pojebało cię?!
Katherine zacisnęła dłonie w pięści i gwałtownie wstała. Nienawidziła, kiedy ktoś ją pouczał.
-Zamknij się, do cholery!-wrzasnęła. -Nie masz kurwa prawa, mówić mi, co mam robić Przypominam ci, że miałeś mnie obserwować i chronić, chociaż nie mam pojęcia, po jaką cholerę jest mi potrzebne, a nie kurwa prawić mi kazania. To jest moje życie i nawet, jeżeli je spierdolę, to to jest wyłącznie moja sprawa! Nie jesteś kurwa moim ojcem!
-Nie jestem, bo ty kurwa nie masz ojca!
Katherine zamarła na moment, a jej serce boleśnie się zacisnęło. Nie mogła uwierzyć, że to powiedział. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę jak bardzo tęskni za rodzicami i jak reaguje na każdą wzmiankę o nich. Na moment przymknęła powieki i zrobiła jeden głęboki wdech.
-Wyjdź-jej głos był spokojny.
-Kathy, ja prze-przepraszam-jąkał się.
-Wypierdalaj z mojego domu!
-Słoneczko, nie chciałem tego...
-Wynoś się i nie pokazuj mi się na oczy- warknęła, przerywając mu. Mike stał przez chwilę, a potem wyszedł ze spuszczoną głową. Katherine zatrzasnęła za nim drzwi. Osunęła się po nich na dół i tym razem nie potrafiła powstrzymać łez. Z resztą nie musiała, bo była sama. Jeszcze szpitalu obiecała sobie, że nikt nie zobaczy jej łez. Schowała twarz w dłoniach, a jej ciałem wstrząsnął szloch. Tego się nie spodziewała po człowieku, który był dla niej jak brat.

3 komentarze:

  1. Zmienilas wygląd xd śliczny x
    rozdział zajebisty ;)
    robi się ciekawie ;D
    czekam na następny x
    /@justin_ma_swag

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuuuuuuper ;) Nie no mega ale sie dzieje 8-)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx