15 maja 2014

Twenty One: "Nic, co powinno cię zainteresować. "

Dziewczyna wróciła do domu, ściągnęła kurtkę i buty. Z kuchni wzięła worek na śmieci i natychmiast pobiegła do swojego pokoju. W szufladzie biurka znalazła szkicownik. Musiała ostatecznie pozbyć się Briana ze swojego życia. Zaczęła wyrywać kolejne kartki papieru, po czym każdą z nich zgniotła. Potem lądowały one w koszu, który stał niedaleko biurka. Rysowała je codziennie przez dwa lata, tak jakby chciała zapamiętać wygląd jego twarzy. Były to nie tylko jego portrety, ale także zdarzenia z ich udziałem oraz miejsca, w których byli. Teraz zdecydowała się wymazać go z pamięci. Krople potu zaczęły pojawiać się na jej czole. Oddech stał się płytki, a puls przyśpieszył.
Po kilku minutach szkicownik świecił pustkami. Zaczęła przeszukiwać półki i szuflady. Wszystkie rzeczy, które od niego dostała, takie jak wisiorki, pierścionki, lądowały na środku pomieszczenia. Gdy w jej dłoniach znalazło się serduszko, które dostała na ich pierwszą rocznicę, jej serce zabiło jeszcze mocniej. Nie mogła, nie chciała, nie potrafiła tego wyrzucić. Po chwili przedmiot rzuciła na łóżko i wróciła do swojego zajęcia. Prawie wszystkie ramki z ich wspólnymi zdjęciami zostały roztrzaskane o ścianę. Farba w kilku miejscach odpadła, a podłogę pokryły kawałki drewna i szkła. Zostawiła tylko jedną, tej nie potrafiła jej zniszczyć, nawet gdyby była pijana. Fotografia w drewnianej oprawie przestawiała ich dwoje, stojących w parku przy fontannie. Oboje mieli szerokie uśmiechy na twarzach. Zostało zrobione podczas ich pierwszej randki. Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie rok później świętowali swoją pierwszą rocznicę.  Katherine oparła się plecami o ścianę i powoli osunęła się w dół. Przyciągnęła kolana do klatki piersiowej, a łzy powoli torowały sobie drogę po jej policzkach. Ręce zaczęły drżeć, a ona nie mogła się opanować. Była jak w transie i znowu nie było nikogo, kto mógłby ją zatrzymać. Z kieszeni spodni wyciągnęła zapalniczkę. Zapaliła ją i wpatrywała się w płomień. Po chwili wstała, pociągnęła kosz w kierunku okna i otworzyła je, a mroźne powietrze dostało się do środka. Zaczęła wyjmować zgniecione kartki i każdą z nich podpalała na lewej dłoni. Na chwilę rozbłyskały jasnym, ciepłym światłem, a potem gasły i zamieniały się w popiół. Potem dziewczyna wyrzucała to co z nich zostało przez okno. Za nim - upadło na śnieg wiatr rozwiewał to i po chwili nie zostawało nic. Katherine powtarzała czynność do momentu, aż kosz nie zrobił się pusty. Nie zwróciła uwagi na to, jak mocno poparzyła sobie dłoń. Zaczerwienienie i pęcherze pokrywały całą jej powierzchnię. Dziewczyna odstawiła pojemnik na miejsce i zamknęła okno. Zapalniczkę rzuciła na biurko, a z drugiej kieszeni wyciągnęła telefon. Zajrzała do galerii i zaczęła usuwać wszystkie zdjęcia w jakikolwiek sposób związane z Brianem. Gdy skończyła, urządzenie znalazło się z powrotem na swoim miejscu. Do worka wrzuciła wszystko, co leżało na środku pokoju. Potem zaczęła zbierać resztki ramek na zdjęcia i kawałek szkła wbił się jej w dłoń. Krew powoli wypływała z rany, jednak dziewczyna nie zwróciła na to uwagi. Sprzątała dalej, jakby to mogło pomóc jej zapomnieć. Bordowa ciecz zabarwiła całą jej dłoń na czerwono. Ocknęła się, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Gdy spojrzała na swoje ręce jej oczy przybrały kształt monet. Szybko pobiegła do łazienki. Z szafki wyciągnęła apteczkę. Najpierw usunęła szkło i odkaziła to miejsce. Potem zajęła się oparzeniem, które znajdowało się na tej samej dłoni. Po kilku minutach jej rękę pokrywał bandaż. Poprawiła swój makijaż, który spływał jej po całej twarzy, odłożyła wszystko na swoje miejsce i wróciła do pokoju. Dzwonek nie ucichł nawet na moment. Prawą ręką złapała worek, ponieważ lewa sprawiała jej ból przy każdym najmniejszym ruchu, i zeszła na dół. Po chwili wszystko znalazło się w koszu na dole, a dziewczyna ruszyła w kierunku drzwi. Gdy je otworzyła zobaczyła Megan, Louisa i Justina. Katherine nie miała ochoty na odwiedziny, a na pewno nie w tym momencie. 
-Hej, Kathy- krzyknęła Johnson z uśmiechem na twarzy i przytuliła Pierce, co dziewczyna odwzajemniła. -Dłużej to się nie dało?- Megan uniosła brew do góry
-Może i się dało, a co chcesz sprawdzić?-zaśmiała się. - Co wy tu robicie?
Musiała udawać, aby nikt niczego nie zauważył.
-Wpadłam na pomysł wieczoru filmowego, więc jesteśmy- radosny ton głosu Megan przyprawiał Katherine o mdłości. Była strasznie zadowolona, prawie tak jak zawsze. Ona razem z Louisem byli jednymi z tych ludzi, którzy zawsze mieli powód do uśmiechu.
-Wchodźcie- wpuściła ich, a cała trójka rozgościła się w salonie. Zjawili się z zapasem jedzenia i alkoholu.
-Dobra, idę po kieliszki i miski-powiedziała Katherine. Potem zniknęła w kuchni, a zaraz za nią zjawił się Justin.
-Pomóc ci?-wychrypiał do jej ucha.
-Skoro już tu jesteś, to się na coś przydaj-wzruszyła ramionami.
-Jezu! Ciebie to chyba nic nie zadowoli-jęknął.
-Twoja obecność na pewno nie poprawia mi humoru-powiedziała ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Cały ten czas grzebała szafkach, a chłopak się jej przyglądał. On jako jedyny potrafił czytać z niej jak z otwartej księgi. Dokładnie wiedział, kiedy udaje, a kiedy jest naprawdę jest szczęśliwa. Od kiedy ją spotkał ani razu nie zauważył, aby była zadowolona. 
-Katherine, co się dzieje?-zapytał ze słyszalną troską w głosie. Dziewczyna spojrzała na niego.
-A niby co ma się dziać?
-Nie udawaj. Przecież widzę- złapał ją za rękę.
-Nic, co powinno cię zainteresować-wysyczała i wyszarpnęła dłoń. Bardzo szybko zebrała naczynia i wróciła do salonu. Justin nadal stał w tym samym miejscu. Po chwili się ocknął i ruszył za dziewczyną. 
-Katherine, co ci się stało?- Johnson podeszła do dziewczyny.
-O co ci chodzi?-Pierce była wyraźnie zdziwiona.
-Chodzi mi o to-wskazała na jej zabandażowaną dłoń.
-Nic takiego. Po prostu się oparzyłam. Nie ma czym się przejmować- machnęła niedbale ręką. Justin zastanawiał się dlaczego Megan jej uwierzyła. Czemu tylko on widział, że udaje? Meg włączyła film i wszyscy rozsiedli się na kanapie, wpatrując w ekran telewizora. Chłopak jednak nie mógł się skupić. Zastanawiał się co mogło się stać. Ciągle nurtowało go to, dlaczego znalazł ją wtedy na cmentarzu i co takiego ukrywa. Wtedy nie wiedział...
Przez cały wieczór śmiali się, jedli, wygłupiali, Katherine jak zawsze dogryzała Justinowi, a on odwdzięczał się jej tym samym. Robił to, aby zachować pozory. W zasadzie nic niezwykłego, ale nie do końca. Nawet w jej śmiechu czegoś brakowało, tak jakby był wymuszony. Co chwilę sięgała po alkohol.
 Pierce była lekko wstawiona, tak samo jak Megan i Louis. Jedynie Justin został trzeźwy. Liczył na to, że po pijaku Katherine rozplącze się język, a on dowie się wreszcie o co chodzi. Pomimo tego wszystkiego nadal miał zamiar ją zdobyć. Chociaż czasami myślał o niej w inny sposób, robił to od momentu, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, płaczącą przy czyimś grobie. Nie do końca wiedział, co o tym myśleć. Jedynie tam zachowywała się w ten sposób, gdy przebywała wśród ludzi była miła, czasami wredna, czyli taka jak zawsze. Z początku nie bardzo go to obchodziło, ale po ostatnim chciał się dowiedzieć, co się dzieje. Dlaczego? W zasadzie sam nie wiedział, może kierowała nim zwyczajna ciekawość, a może coś zupełnie innego. Pierce wyszła do łazienki, a Justin poszedł na górę za nią. Chciał skorzystać z okazji, jednak nie był do końca pewny tego co robił, ani tego, po co to robił. Katherine natknęła się na niego na korytarzu. Wyglądała zupełnie normalnie, ale w jej organizmie krążyła już dość spora ilość trunków.
-A ty co, Bieber, kierunki pomyliłeś?-jak zwykle wypowiedziała to z sarkazmem.
-Nie. Chciałem z tobą pogadać-podrapał się po karku. Nie miał pojęcia jak zacząć tę rozmowę, był lekko podenerwowany. Zazwyczaj to dziewczyny się denerwowały, a on był pewny siebie. Teraz było inaczej.
-Jestem bardzo ciekawa o czym?-skrzyżowała ręce na piersi. Nastała cisza. Chłopak nie wiedział co powiedzieć, a ona tupała nogą w podłogę, dając wyraźną oznakę znudzenia. Po kilku chwilach miała dość.
-No co? Kotek ci język upierdolił?-zaśmiała się.
-Kurwa, Pierce, jakaś ty zabawna-syknął. Nie znosił tego, że się z niego nabija, a to zdarzało się bardzo często. Najczęściej właśnie dlatego się kłócili.
-Spokojnie, bo jeszcze ci żyłka pęknie. Złość piękności szkodzi-po raz kolejny z niego drwiła. Jego ręce zacisnęły się w pięści, a żyła na jego szyi zaczęła pulsować. Zdenerwowanie zastąpiła złość. Właśnie to było jedna z wielu rzeczy, w której byli podobni. Oboje tracili nad sobą panowanie bardzo szybko. Żadne z nich nie potrafiło się pohamować, gdy ktoś zalazł im za skórę. W tym przypadku robili to sobie nawzajem.
- Na cmentarzu jakoś nie jesteś taka wyszczekana- wysyczał. Tutaj trafił w jej słaby punkt. W normalnej sytuacji w jej oczach pojawiłyby się łzy, ale nie teraz. Stała nadal w tej samej pozycji. Wyraz jej twarzy nie zmienił się ani na moment.
-Ciekawe skąd ty to wiesz-zakpiła. -Nieładnie śledzić innych ludzi- pogroziła mu palcem przed twarzą. Chwycił jej dłoń i przybliżył się do niej. Stali od siebie jakieś dwa centymetry. Oboje patrzyli sobie w oczy. Ciemność na korytarzu tworzyła dość romantyczny nastrój. Z boku wyglądało to jak  scena z filmu.
-Co z tobą jest nie tak, Pierce?-szepnął. Potem namiętnie wpił się w jej wargi. Znowu towarzyszyło mu to dziwne uczucie, tak jak za pierwszym razem. Z tą różnicą, że teraz ona go nie odepchnęła. Położyła dłonie na jego karku i przyciągnęła go do siebie jeszcze bliżej. On jedną dłoń umiejscowił na jej policzku, a drugą z tyłu jej głowy. Całowali się jakby za chwile jedno z nich miało umrzeć, a to był ostatni ich wspólny moment. Jednak Katherine nie czuła nic, żadnych motylków ani tym podobnych. Chociaż jej usta, i to z jaką pasją oddawała pocałunki, mówiły zupełnie coś innego. Oderwali się od siebie, gdy zabrakło im powietrza. Ona pozwoliła swoim rękom opaść wzdłuż ciała, a jego dłonie znalazły się na jej karku. Ich czoła się stykały, a oni oddychali ciężko.
-Co jest z tobą nie tak?-powtórzył szeptem. Ona jedynie się uśmiechnęła, zdjęła jego ręce z siebie i spojrzała na niego.
-To nie jest właściwe pytanie-pokręciła głową. -To ja powinnam zapytać, co z tobą jest nie tak.
Potem zwyczajnie przeszła obok niego i zeszła na dół. Justin był zaskoczony. Spodziewał się ciosu w twarz, jak za pierwszym razem. Stał tam jakby wmurowało go w podłogę. Nie mógł tego zrozumieć. Co się z nią stało? Opuszkami palców dotknął swoich ust. Nadal czuł smak i ciepło jej warg. Uśmiech zagościł na jego twarzy. Zrobił to znowu, tak jak obiecał. Tylko tym razem z małą różnicą. Po kilku minutach się ocknął i zszedł na dół. Pierce siedziała na kanapie, wgapiając się w telewizor. Megan i Louis spali obok niej wtuleni w siebie. On nie wiedział co ma zrobić, wiec usiadł na kanapie po jej drugiej stronie. Nie zwróciła na to uwagi. Siedzieli jakiś czas w ciszy. Chłopak starał się skupić na filmie. Żadne z nich nie zorientowało się, kiedy zasnęli. Katherine miała głowę ułożoną na jego klatce piersiowej i obejmowała go rękami w pasie. On oparł swoją głowę na jej i zamknął ją w ciasnym uścisku.
_________________
Wiem, że pewnie macie dość Katherine i jej płaczu itd. Od teraz to się zmienia.
Poznamy Kathy od trochę innej strony.
Ok teraz polecę wam kolejne opowiadanie :)
Skomentujcie je, liczę na was, bo autorka zastanawia się nad zawieszeniem bądź usunięciem, a byłby to ogromny błąd. To świetna historia i myślę, że nie powinniśmy do tego dopuścić.
No to do następnego misiaczki <3

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się ta perspektywa ;) jeju świetnie piszesz i tyle ;) już nie mogę się doczekać tej drugiej strony dziewczyny ;D czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;o
    /Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest swietne :* ! Zakochalam sie w tym blogu <3 ja chce nastepny rozdzi
    al tu i teraz <3333 !!! :*****

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże.. <3
    Jak przeczytałam tą końcówkę, to jakoś serce mi szybciej zabiło i to takie kochane, jejku. <3
    Potrafisz świetnie zagrać na uczuciach! <#
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oesu. ♥ Wspaniały.
    Świetnie piszesz. :)
    Czekam nn ;p

    http://without-commitment-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny jak zawsze! Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx