7 grudnia 2014

Sixty:"Więc będę jutro, ale ani słowa komukolwiek, zwłaszcza Bieberowi"

Przepraszam, że dodaję dopiero dzisiaj, ale akurat teraz mam chwilowy dostemp do komputera. Nie miałam jak was powiadomić, że mnie nie będzie. Przepraszam.
Następny rozdział będzie już terminowo w sobotę. Przepraszam jeszcze raz misie x
notka pod rozdziałem :)
Ps. nie sprawdzałam dokładnie, więc mogą być błędy



-Louis, czy ty rozmawiasz z Katherine?!-Tomlinson usłyszał za plecami podniesiony głos Megan. Kiedy Katherine usłyszała głos Megan w słuchawce,  rozłączyła się. Louis odsunął telefon od ucha i schował go do kieszeni. Westchnął ciężko i powoli obrócił się w stronę Johnson.
-Nie to nie była Katherine-próbował się wykręcić.
-Nie kłam! Miałeś z nią kontakt przez cały ten czas?!-wrzasnęła. Na jej twarzy malowała się złość.
-Megan, ja...-chciał jej wszystko wytłumaczyć, ale nie pozwoliła mu dojść do słowa.
-Co Megan? Cały ten czas miałeś z nią kontakt i nic mi nie powiedziałeś! Dobrze wiedziałeś, że chce z nią porozmawiać i ją przeprosić! Ile czasu miałeś zamiar milczeć?! Wiesz gdzie ona jest?!
-Megan, nie mogłem ci powiedzieć, bo obiecałem Katherine.
-Wiesz gdzie ona jest czy nie?!-nie zwracała uwagi na to co do niej mówi.
-Nie wiem-warknął. -Myślisz, że przyjemnie mi było to ukrywać?! Chciałem ci powiedzieć, ale nie mogłem! Obiecałem jej! Katherine nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział-krzyknął. Megan w szoku otworzyła usta. Pierwszy raz słyszała, żeby Louis krzyczał.
-To nie możliwe-pokręciła głową. -Louis, błagam cię powiedz czemu wyjechała.
-Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że nie chciała, żebyś ty albo Justin dowiedzieli się gdzie jest.
-Proszę cie, podaj mi jej numer. Błagam cię. Ja muszę z nią porozmawiać-popatrzyła na niego błagalnie.
-Megan, nie mogę tego zrobić-pokręcił głową.
-Skurwiel-warknęła i wyszła trzaskając drzwiami. Szybkim krokiem szła przed siebie. Nie zastanawiała się gdzie idzie. Była wściekła i nie panowała nad sobą. Nie mogła zrozumieć jak Louis mógł okłamywać ją tyle czasu. Usiadła na schodkach przed domem Katherine i wzięła kilka głębokich wdechów. Musiała się uspokoić i pomyśleć, a w tym momencie nie była w stanie.
Po kilku minutach jej oddech się unormował. Patrzyła w jeden nieokreślony punkt i zaczęła się zastanawiać. Rozumiała postępowanie Louisa. Gdyby obiecała coś Katherine też nie mogłaby złamać obietnicy. Ale nadal zastanawiało ją dlaczego Katherine wyjechała. Zaczęła szukać drugiego dna, bo przecież Pierce nie mogła wyjechać tylko z jej powodu. Po tym jak wyrzuciła ją z domu mogła się do niej nie odzywać, ignorować ją, a nawet ją zwyzywać, ale Megan nie widziała w tym wystarczającego powodu do wyjazdu. Z resztą Katherine chciała, żeby Justin też nie wiedział gdzie jest. Megan była pewna, że coś musiało zajść między Pierce a Justinem. Nie miała pojęcia co, bo przecież zanim zniknęła ich stosunki były takie jak zawsze. I ta wersja wydarzeń świetnie pasowała jej do tej sytuacji. Od wyjazdu Katherine Justin ciągle chodził wściekły i praktycznie nie wychodził z domu. Musiała poznać prawdę za wszelką cenę i któreś z nich musi jej to powiedzieć. Najpierw zamierzała zmusić do tego Justina, chociaż była pewna, że szatyn nic jej nie powie. Ale zawsze miała plan B. Skoro Louis nie chciał dać jej numeru Pierce to weźmie go sobie sama.

*Justin


Siedziałem na kanapie z laptopem na kolanach i przeglądałem Instagrama. Musiałem zrobić cokolwiek, żeby przestać myśleć. Nie potrafiłem spać, bo w głowie ciągle miałem to co zrobiłem Katherine, to jak bardzo ją skrzywdziłem. Widziałem ją za każdym razem, kiedy tylko zamykałem oczy. Płakała i okaleczała się przeze mnie. Widziałem krew spływającą po jej nadgarstkach, łzy wypływające z jej ślicznych brązowych oczu. Za każdym razem powtarzała tylko jedno zdanie: "Nienawidzę cię, Justin". Wiele razy chciałem się upić, żeby oderwać się od tego chociaż na chwilę, ale za każdym razem przypominałem sobie to co napisała mi w dniu, kiedy próbowała popełnić samobójstwo. Prosiła mnie, więc się powstrzymywałem od sięgnięcia po alkohol. Otworzyłem usta w szoku, kiedy zobaczyłem zdjęcie, które wstawiła Emma.  


"Katherine nareszcie wróciła do naturalnego koloru :) "


Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Moje serce zaczęło bić szybciej. Mój aniołek, moja Kathy. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Była piękna. Podobała mi się w fioletowym kolorze włosów , ale teraz... Wpatrywałem się w ekran i nie mogłem, nie chciałem przestać. Teraz zaczęło mi jej brakować jeszcze bardziej. Przejechałem palcem po jej twarzy widocznej na ekranie.
-Przepraszam-wyszeptałem. Wtedy usłyszałem trzask zamykanych drzwi, a zaraz potem w salonie pojawiła się Megan.
-Teraz masz powiedzieć mi prawdę-ton jej głosu był stanowczy. Odstawiłem laptopa na stolik i podniosłem się z kanapy.
-O czym?-głupie pytanie, dobrze wiedziałem o czym chce rozmawiać.   
-Nie zgrywaj idioty-warknęła. -Coś musiało się stać między wami.
-Nawet jeżeli masz rację to nie jest twój interes!-syknąłem przez zaciśnięte zęby. 
-Co ty kurwa jej zrobiłeś?!-wrzasnęła.
-Wypierdalaj!-nie panowałem nad sobą. Poza tym nie mogłem jej powiedzieć, mi samemu te słowa nie mogły przejść przez gardło.
-Jeżeli się dowiem, że ją skrzywdziłeś to cię zamorduję!-nie musiała tego mówić. Sam miałem ochotę strzelić sobie w łeb.
-Wynoś się!-nie zareagowała. Wpatrywała się w ekran laptopa, na którym widoczne było zdjęcie Katherine. Podeszła bliżej i patrzyła w ekran kilka chwil, a potem wybiegła. Zdążyłem usłyszeć tylko jak mruknęła pod nosem:
-Kurwa, Emma wie gdzie ona jest.

Megan była zdeterminowana. Musiała natychmiast zobaczyć się z Emmą. Wbiegła do domu, zgarnęła kluczyki i wybiegła, ignorując Louisa. Wsiadła do auta i ruszyła z piskiem opon. Dwie minuty później zaparkowała przed klubem. Szybkim krokiem weszła do środka. Kiedy tylko jej wzrok zatrzymał się na Williamsie, szybko do niego podeszła, chociaż się go bała.
-Megan, jak miło cię widzieć-na jego twarzy widniał szyderczy uśmiech.
-Mnie ciebie nie-nigdy za nim nie przepadała, a pracowała dla niego tylko dlatego, że brakowało jej kasy.
-Już tu nie pracujesz, więc co tu robisz?-skrzyżował ręce na piersi. Megan przełknęła ślinę. Bała się , kiedy Williams wpatrywał się w nią tym zimnym, pustym wzrokiem, który łagodniał tylko na widok Katherine. Ciągle miała w pamięci moment, kiedy dowiedział się, że podkradała towar. Johnson zmusiła się do mówienia, bo cel dla którego się tu znalazła był ważniejszy.
-Chcę się zobaczyć z Emmą-jej głos nie brzmiał pewnie, a Luke to wyczuł. Uwielbiał kiedy ludzie się go bali.
-Boisz się?-podszedł do niej tak, że teraz dzieliło ich zaledwie 5 centymetrów. Serce tłukło się  w klatce piersiowej Johnson.
-Gdzie jest Emma?-próbowała zignorować przerażenie, które wywoływała u niej osoba Williamsa. Luke pokręcił głową niezadowolony. Nie udało mu się jej przestraszyć.
-Wcale się nie boisz-stwierdził. Ton jego głosu wyrażał coś na kształt dumy.
-Gdzie jest Emma?-Megan zaczęła się irytować.
-Nie ma jej. Musiała wyjechać, żeby coś załatwić-wzruszył ramionami.
-Więc gdzie jest? Ona wie gdzie jest Katherine-nie mogła odpuścić, nie teraz kiedy była tak blisko.
-Po co chcesz wiedzieć gdzie jest moja córka? Ona nie chce się z tobą widzieć.
-Jak to córka?-oczy Megan rozszerzyły się w szoku.
-Nie wiedziałaś?-pokręciła przecząco głową w odpowiedzi.
-Dziwne. Justin wie, a ty nie, a podobno jesteś jej przyjaciółką-dopiero teraz dotarło do niej jak niewiele wiedziała o Katherine. Przyjaźnią się, a ona prawie nic o niej nie wie. W tym momencie zaczęła zadawać sobie pytanie gdzie była, kiedy to wszystko się działo.  
-Jak to Katherine nie chce się ze mną widzieć?
-Widocznie nie chce, a teraz wynoś się, bo nie mam zamiaru tracić na ciebie więcej czasu-warknął i zniknął za drzwiami jego biura. Megan westchnęła zrezygnowana. Teraz została jej tylko jedna możliwość, musi zdobyć telefon Louisa.

Tomlinson martwił się o Megan. Zdziwiło go jej zachowanie. Stres i to wszystko wcale jej nie służyły, bo przecież w ciąży nie powinna się denerwować. Johnson wróciła do domu i usiadła na kanapie. Chwilę potem obok niej zjawił się Louis.
-Przepraszam. Rozumiem. Obiecałeś jej-westchnęła.
-Skarbie, uspokój się. Nie możesz się denerwować-uśmiechnął się delikatnie, co odwzajemniła.
-Wiem. Emma wstawiła zdjęcie Katherine na Ig.
-Skąd wiesz?
-Byłam u Justina, ale nic mi nie powiedział. Widziałam to zdjęcie na jego laptopie. Emma musi z nią być, więc do niej pojechałam, ale Williams stwierdził, że Katherine i tak nie chce mnie widzieć-westchnęła. -Wiedziałeś, że Katherine jest jego córką?-Megan nie spodziewała się czegoś takiego i nadal była w szoku, że taki potwór jak Williams jest ojcem Katherine.
-Tak. Justin mi powiedział.
-Czyli jak zawsze dowiaduję się na końcu-prychnęła.
-Myślałem, że wiesz.
-Tak. Też myślałam, że wiem o niej wszystko-westchnęła smutno.
Ich rozmowa zeszła na luźne tematy, które w żadnym stopniu nie dotyczył Katherine i jej wyjazdu. 

Megan leżała w łóżku i czekała, aż Louis zaśnie. Kiedy usłyszała jego równy oddech, ostrożnie wyślizgnęła się z łóżka i na palcach podeszła do szafki nocnej, na której leżał telefon Louisa. Chwyciła urządzenie i wyszła z sypialni. Po cichu zeszła na dół. Zaczęła przeszukiwać kontakty, aż znalazła jej numer. Upewniła się, że to jedyny i nie został zapisany w razie, gdyby jednak dorwała jego telefon. Stukała nerwowo palcami o kuchenny blat, kiedy czekała aż Katherine odbierze. Serce Megan biło w przyśpieszonym tempie.
-Louis, stało się coś, że zawracasz mi dupę o tej porze?-Katherine wymamrotała zaspanym głosem. Megan nareszcie usłyszała jej głos. Odetchnęła z ulgą, że Katherine żyje i wszystko z nią w porządku.
-Katherine...-wyszeptała. Nie była w stanie powiedzieć nic innego.
-Megan...-usłyszała westchnięcie po drugiej stronie.
-Tylko się nie rozłączaj. Porozmawiaj ze mną-jej głos brzmiał niemal błagalnie.
-O czym?
-Naprawdę żałuję tego co powiedziałam. Nie widzę w tobie potwora. Po prostu chciałam wiedzieć czy jesteś bezpieczna, bo wiedziałam że wujek Benson nie odpuści w tej sprawie.
-To wszystko?-Katherine zapytała monotonnym głosem, chociaż w środku cieszyła się, że słyszy głos przyjaciółki.
-Co mam jeszcze ci powiedzieć? Że cholernie za tobą tęsknię? Skoro tak to właśnie ci to mówię!-podniosła głos. Przez chwilę zapadła między nimi cisza.
-Nie wiem co mam ci odpowiedzieć.
-Może to, że zamierzasz tu przyjechać i porozmawiać ze mną twarzą w twarz?!
Ponownie zapadła cisza.
-Mogę ci zaufać?-te słowa zabolały Megan.
-Oczywiście, że możesz. Jestem twoją przyjaciółką.
-Więc będę jutro, ale ani słowa komukolwiek, zwłaszcza Bieberowi-powiedziała z wyraźnym naciskiem na końcówkę swojej wypowiedzi.
-Dziękuję-szepnęła. Łzy mimowolnie zaczęły spływać po policzkach Johnson. Tylko tym razem były to łzy szczęścia. Zaraz potem Katherine zakończyła połączenie. 
Megan była tak podekscytowana, że nie mogła zasnąć. Tak bardzo cieszyła się, że Katherine zgodziła się przyjechać. Wiedziała, że zrobi wszystko, żeby poznać prawdziwy powód jej wyjazdu i zatrzymać ją w Stratford. 
            
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co do treści rozdziału się nie wypowiadam xd
W następnym wyjdzie na jaw pewna rzecz lalala I'm just saying ;)
Tak się zastanawiam, czy jest jakaś piosenka, która kojarzy się wam z tym ff? Jeżeli tak napiszcie mi o tym :)
Weźcie udział w ankiecie, bo chcę wiedzieć ile was tu jest :)
Napisałam, że zostało 10 lub 15 rozdziałów, a was nagle ogarnęła histeria i pytacie o 2 część. Spokojnie. Nie mam dokładnie ustalonej liczby rozdziałów, ale już teraz wiem, że na pewno będzie ich więcej niż 15 :) Tak szybko się mnie nie pozbędziecie XD



4 komentarze:

  1. Jaram sie ansnsmxndjzjsn wreszcoe jest. Kochm to ff ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeju zaje*iste <33 Kocham Kocham Kooocham ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM TO OPOWIADANIE

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu kocham to opowiadanie nie mogę się doczekać co będzie dalej :D ? @ Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx