13 grudnia 2014

Sixty One: Wypadek i piosenka

Pochyła czcionka to wspomnienie Katherine.





Megan siedziała przy stoliku w kawiarni i czekała na Katherine. Kolejny raz spojrzała na ekran telefonu. Spóźniała się już 35 minut. Megan zaczęła się martwić. Katherine nigdy się nie spóźniała, zawsze była punktualna jak zegarek. Dziwne przeczucie nie dawało jej spokoju. To uczucie, kiedy wiesz, że coś jest nie tak, że coś stało się bliskiej ci osobie. I właśnie coś takiego odczuwała Megan. Jej paznokcie nerwowo stukały o blat stolika. Podskoczyła, kiedy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Jej serce stanęło, kiedy przeczytała jej treść.

Od: Katherine
Przepraszam, że się nie zjawiłam, ale miałam wypadek. Jestem w szpitalu

Przez chwilę wpatrywała się pustym wzrokiem w ekran, a zaraz potem wybiegła z kawiarni w pośpiechu i wsiadła do samochodu. Po drodze złamała mnóstwo przepisów, ale nie miało to dla niej znaczenia. Uspokajała ją myśl, że wypadek nie był tak bardzo poważny skoro napisała do niej smsa. Pośpiesznie zaparkowała auto na parkingu przed szpitalem i wbiegła do budynku. Podeszła do wysokiego biurka, za którym siedziała mniej więcej 25 letnia, ruda dziewczyna.
-Chciałabym się dowiedzieć gdzie znajduje się Katherine Pierce-dziewczyna leniwie przeniosła wzrok z monitora komputera na Megan.
-Jesteś kimś z rodziny?-zapytała znudzonym głosem i zakręciła kosmyk włosów na palcu.
-Nie.
-To mi nie przeszkadzaj-zwróciła głowę w kierunku monitora.
-Suka. Kto was tutaj zatrudnia?-Megan mruknęła sama do siebie i przechodząc korytarzem sprawdzała każdą sale. Zatrzymała się, kiedy zobaczyła jasno brązowe włosy opadające na plecy dziewczyny, ubrana była w granatowe szorty z wysokim stanem, biały top i czarne trampki. Rozmawiała z kobietą w białym kitlu. Megan nie wiedziała kim jest, ale wydawała się jej dziwnie znajoma. Kiedy się odwróciła, Megan zatkało. To była Katherine. Johnson szybkim krokiem do niej podeszła, kiedy lekarka zniknęła z pola widzenia..
-Matko Boska, Katherine! Nic ci nie jest?!-Megan nie mogła pohamować emocji. Była szczęśliwa, że widzi przyjaciółkę całą i zdrową.
-Nic mi nie jest-delikatnym uśmiechem próbowała ukryć szok i zdenerwowanie z powodu tego co usłyszała kilka minut temu. I wiedziała, że Megan nic nie zauważy, bo jedyną osobą, która wiedziała kiedy Katherine kłamie był Justin.
-Przestraszyłaś mnie-Megan przytuliła się do Pierce. 
-Wiem. Przepraszam-Katherine odwzajemniła uścisk. Megan dopiero teraz zauważyła niewielki opatrunek na łuku brwiowym Katherine.
-Powiedz mi do cholery, co się stało? Jaki wypadek?
-Przecież nie będziemy o tym rozmawiać tutaj-pokręciła głową z rozbawieniem. Udawanie przychodziło Katherine naturalnie.
-Masz rację-Megan złapała ją za nadgarstek i pociągnęła w stronę wyjścia.
-Gdzie jedziemy?-zapytała Katherine, kiedy wsiadły do samochodu Johnson.
-Do mnie. Louisa nie ma, więc będziemy mogły spokojnie porozmawiać-Katherine tylko westchnęła.
-Spokojnie, Justin nie wie, że tu jesteś-ścisnęła pocieszająco jej rękę. Mimo wszystko Megan zabolało to, że Katherine jej nie ufała. Podczas jazdy panowała między nimi cisza. Katherine wpatrywała się w szybę i miała nadzieję, że nigdzie nie spotka Justina. Wiedziała też, że będzie musiała kłamać, bo przecież nie mogła powiedzieć Megan prawdy.
Zanim weszły do środka, Katherine pośpiesznie rozejrzała się po okolicy. Musiała się upewnić, że Justina nie ma w pobliżu.
-Teraz musisz powiedzieć mi wszystko-zajęły miejsca na kanapie.
-Jak doszło do tego wypadku?
-Miałam jakiś problem z hamulcami i wjechałam na drzewo-oczywiste kłamstwo. Katherine nie zamierzała jej mówić tego, co wydarzyło się naprawdę.

Im bardziej Katherine zbliżała się do Stratford, tym bardziej się stresowała. Ufała Megan, ale zawsze zostawał cień niepewności. Bała się tego spotkania. Na pewno nie mogła podać Johnson prawdziwego powodu wyjazdu. To, że Megan podejrzewała ją o śmierć Jennifer było świetnym pretekstem, ale drugim, poważniejszym powodem było to co zaszło pomiędzy nią a Justinem. Katherine pochyliła się w prawą stronę, żeby włączyć radio. Musiała czymś wypełnić ciszę, która sprawiała, że myślała i rozpamiętywała to wszystko jeszcze bardziej. Kiedy wróciła do poprzedniej pozycji, z jej lewej strony pojawiło się auto. Kierowca jechał tak blisko, że samochody prawie się stykały. Kiedy Katherine spojrzała kto siedzi za kierownicą, jej szczęka się zacisnęła.

Alison nie mogła odpuścić Katherine. Ogarnęła ją żądza zemsty, którą mogła zaspokoić tylko śmierć Katherine. Smith postawiła sobie za punkt honoru pozbycie się Pierce. W głowie nadal miała moment, kiedy odebrała telefon od nieznanej dziewczyny, która wypowiedziała jedno zdanie. Jedno zdanie, które wyryło się głęboko w jej pamięci.
"Katherine Pierce odbiła ci narzeczonego"
Nie mogła puścić jej płazem brutalnej śmierci Mike'a.
Ostro skręciła w prawo, tym samym obijając bok samochodu Katherine. Pierce odwdzięczyła się jej tym samym. Na chwilę samochód Alison zniknął jej z oczu. Zaraz potem poczuła kolejne mocne uderzenie. Straciła panowanie nad kierownicą, wydała z siebie zduszony okrzyk, a jej auto zderzyło się z drzewem. Ciało Katherine poleciało do przodu. Jej głowa zderzyła się z szybą, przez co rozcięła sobie głowę, a jej klatka piersiowa- z kierownicą. Zaraz potem odrzuciło ją z powrotem na fotel. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Odpięła pasy, otworzyła drzwi i powoli wysiadła. Kiedy tylko stanęła na nogach, pochłonęła ją ciemność. 

-Ale jak to hamulce?-Megan nie była przekonana.
-Nie wiem, nie znam się na tym-Katherine wzruszyła ramionami.
-Dobra-westchnęła. -Teraz chciałam cię przeprosić. Wiesz, że nie patrzę na ciebie jak na potwora. Byłam zdenerwowana. Chciałam się upewnić czy w nic się nie wpakowałaś... Katherine, dopiero potem do mnie dotarło, że zanim zginęła schodziłyście sobie z drogi. Nie pomyślałam wtedy o tym-pokręciła głową.
-Dobra, zapomnijmy o tym-Katherine machnęła lekceważąco ręką, -Powiedz mi, w taki razie kto to zrobił?
-Rose-oczy Katherine się rozszerzyły. W tym momencie obiecała sobie, że tak tego nie zostawi. Stewart musiała za to zapłacić. Katherine wiedziała, że Jennifer zakochała się w Justinie i najzwyczajniej bała się go stracić. Kiedyś na pewno by się z niego wyleczyła, ale to nie był powód, żeby pozbawiać ją życia. Katherine zabiła wiele osób, ale tak jak powiedział jej Justin, żadna z nich nie umierała bez powodu.
-Chyba sobie żartujesz?!
-Nie. Znaleźli jej DNA i są pewni, że to ona. Teraz szuka jej policja.
-Katherine, nie zmieniaj tematu. Dlaczego wyjechałaś?-w oczach Megan Katherine widziała ogromny smutek.
-Megy, to miasto nie kojarzy mi się z niczym przyjemnym-westchnęła.
-Wrócisz?-zapytała z nadzieją.
-Nie. I nie namawiaj mnie, bo to nie ma sensu. Nie zerwę z tobą kontaktu, ale nie mam tu po co wracać-Megan pokręciła głową. Z jednej strony cieszyła się, że Katherine zamierza utrzymywać z nią kontakt, ale z drugiej miała być daleko, nie trzy domy dalej, nie tak blisko.
-Mam do ciebie pytanie-Katherine potarła dłonie ze zdenerwowania.-Co z Justinem?
-Słuchaj, nie wiem co się między wami stało, bo on nic mi nie powiedział i domyślam się, że ty też tego nie zrobisz-westchnęła.
-Pokłóciliśmy się i jak na razie nie mam ochoty na niego patrzeć-przerwała jej, ale zaraz potem dała jej znak, żeby kontynuowała.
-Od kiedy cię nie ma prawie nie wychodzi z domu. Ciągle się wścieka, nawet bez powodu i wgapia się w twoje zdjęcia-na koniec na twarzy Megan pojawił się uśmiech. Nadal chciała ich zeswatać i była pewna, że się jej to udało tylko trzeba było ich uświadomić.
-Że co robi?-Katherine nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Z jednej strony cieszyła się, że Justin jakoś się trzyma, a z drugiej była w szoku.
-Wgapia się w twoje zdjęcia. Justin się zakochał-zaćwierkała radośnie.
-Zamknij się!-Katherine pokręciła głową. Nie potrafiła uwierzyć w słowa Megan.
-Ale teraz mów co u ciebie?
-Więc-przeciągnęła.
-Megan mów wreszcie.
-Oj, dobra. Jestem w ciąży-Katherine najpierw patrzyła na przyjaciółkę w szoku, a potem przytuliła ją.
-Gratuluję. Który to miesiąc?
-Drugi.
Potem ich rozmowa zeszła na inne tematy. Megan wiedziała, że Justin miał rację. Nic nie wiedziała o Katherine i chciała to zmienić.


Katherine zatrzymała się przed drzwiami swojego domu. Chciała odpocząć, odespać cały dzisiejszy dzień. Wiedziała, że najpóźniej jutro będzie musiała opuścić Stratford. Próbowała przekręcić klucz w zamku, ale drzwi były otwarte. Lekko je pchnęła i po cichu weszła do środka. Od razu do jej uszu dotarły dźwięki pianina. Na myśl przyszła jej tylko jedna osoba-Justin. Mimo, że jej głowa krzyczała "uciekaj", jej nogi same zaczęły się posuwać po podłodze w stronę jej pokoju. Drzwi były otwarte. Katherine stanęła w progu i wpatrywała się w plecy Justina. Był tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Jego palce sprawnie poruszały się po klawiszach. Serce Katherine zaczęło bić w przyśpieszonym tempie, kiedy usłyszała jego głos.


muzyka


Thay say that hate has been sent
So let loose the talk of love
(Of love, of love)
Before they outlaw the kiss, baby give me one last hug
(Last hug, last hug)
Theres a dream, that I've been chasing 
Want so badly, for it to be reality
(Reality, reality)
And when you hold my hand, then I understand that it's meant to be
'Cause baby when you're with me..

It's like an angel came by and took me to Heaven
(Like you took me to Heaven, girl)
'Cause when I stare in your eyes, it couldn't be better
(I don't want you to go, oooh no, Soo)

Let the music blast
We gon' do our dance
Bring the doubters on, they don't matter at all
'Cause this life's too long, and this love's too strong
So baby know for sure,
That I'll never let you go

I got my favorite girl
Not feeling, no pain, no fear
(No fear, no fear)
Don't have a care in the world
Why would I when you are here?
(Are here, are here)
Theres a moment I've been chasing 
And I finally caught it out on this floor
(This floor, this floor)
Baby theres no hesitation, no reservation
By taking a chance and more
Ohh no, because

It's like an angel came by and took me to Heaven
(Like you, took me to Heaven, girl..)
'Cause when I stare in your eyes, it couldn't be better
(I don't want you to go, oh no, Soo)

Let the music blast
We gon' do our dance
Bring the doubters on, they don't matter at all
'Cause this life's too long, and this love's too strong
So baby know for sure,
That I'll never let you go

It's like an angel came by and took me to heaven
(Like you took me to heaven, girl)
'Cause when I stare in your eyes, it couldn't be better 
(I don't want you yo go, ooh no, Soo)

Take my hand(take my hand)
Let's just dance(let's just dance)
Watch my feet(watch my feet)
Follow me(follow me)
Don't be scared(don't be scared)
Girl I'm here(girl I'm here)
If you didn't know, this is LOOOOOOOOVE!

Let the music blast
We gon' do our dance
Bring the doubters on, they don't matter at all
'Cause this life's too long, and this love's too strong
So baby know for sure,
That I'll never let you go

So don't fear
Don't you worry 'bout a thing 
I'm here, right here
I'll never let you go
Don't shed a tear,
Whenever you need me, I'll be here
I'll never let you go
Ooh no
Ooh no
Oooh
I'll never let you go
Ooh no
Ooh no
Oooh
I'LL NEVER LET YOU GO!


 Oddech Katherine przyśpieszył, a jej żołądek zacisnął się w supeł, kiedy muzyka ucichła.
-Napisałem to dla niej. Boże, wiem że spieprzyłem, ale błagam cię, sprowadź Kathy z powrotem. Kocham ją i zrobię wszystko, żeby mi wybaczyła, bo ja nie potrafię wybaczyć sobie-westchnął i zamknął klapę pianina. Kiedy Justin się odwrócił, nikogo już za nim nie było.
Katherine zatrzymała się dopiero w okolicy cmentarza. Zamówiła taksówkę, kiedy jej oddech się uspokoił. Musiała stąd wyjechać jak najszybciej. Uciekała po raz kolejny, ale musiała. Nie mogła tu zostać dłużej. Bała się, że Justin ją widział, a po tym co usłyszała nabrała pewności, że będzie jej szukał. Bała się, że mu wybaczy, tego że mogliby być razem, tego że Justin mógłby ją zostawić tak jak Brian. Bała się samotności, a przede wszystkim bała się miłości. A raczej bała się do niej przyznać.


*Megan*

Próbowałam się skupić na czymkolwiek, ale w głowie miałam dzisiejsze dziwne zachowanie Katherine. Nie rozumiałam dlaczego nie chciała widzieć Justina, ale to na pewno nie to było powodem jej zachowania. Nawet kiedy kłóciła się z Justinem nie stresowała się, że mogła go spotkać, bo przecież mieszkali naprzeciwko siebie i to było możliwe. Coś musiało się stać w tym szpitalu. Zerwałam się z kanapy i z prędkością światła wsiadłam do auta. Kilka minut później byłam już w budynku. Miałam chyba ogromne szczęście, bo na korytarzu spotkałam tą samą lekarkę, która rozmawiała dzisiaj z Katherine.
-Przepraszam?
-O co chodzi?-uśmiechnęła się.
-Chodzi mi o pani dzisiejszą pacjentkę-Katherine Pierce.
-Jest pani kimś z rodziny?-mój puls przyśpieszył.
Myśl, Megan! Myśl!
-To moja siostra-uf udało mi się. Przebywałam z Katherine wystarczająco długo, żeby zacząć wymyślać kłamstwa na poczekaniu.
-Martwię się o nią. Wyszła stąd zdenerwowana i nie wiem dlaczego.
-Cóż jej ogólny stan zdrowia jest dobry...
To co usłyszałam potem zwaliło mnie z nóg. Zamrugałam kilka razy, ale to działo się naprawdę.



~~~~~~~~
Jak myślicie co usłyszała Megan?
Innego nagrania nie znalazłam, więc jest takie :) 
Wiem, że przez to że was nie poinformowałam część z was przestała tu zaglądać... Liczyłam się z tym, ale obiecałam wam że doprowadzę to ff do końca. Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze ze mną jest ehh
Następny za tydzień w sobotę <3



7 komentarzy:

  1. Zajebisty kocham to💙💙💙💙💙💙💙

    OdpowiedzUsuń
  2. PROSZE BLAGAM DAJ W WEEKEND ROZDZIAL BO JA UMRE KOCHAM TO FF MJE ULUBIONE I ZAWSZE WYCZEKUJE AZ DODASZ ROZDZIAL /thebestgabi

    OdpowiedzUsuń
  3. niesamowity blog jak zwykle:) Nie ma słów które opisały by emocje które chciałabym ci przekazać w jednym komentarzu więc poprostu powiem ZAJEBISTY !!! Czekam z niecierpliwością na kolejny / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  4. BOŻE CZEMU NIE DODASZ JUTRO

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam no. Pewnie ze jesteśmy.
    Ps. Blagam tylko nie gomezka.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem i będę do konca! :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania :)
Jeżeli komentujesz anonimowo to podpisz się jakoś xx